54

To było proste. Zdecydowanie zbyt proste, jak na gust Iny. Odbieranie duszy powinno być czynnością trudną, wymagającą dużo zachodu. Jej tajniki powinny być zgłębiane na długich skomplikowanych treningach, które przy okazji uczyłyby, że nie należy korzystać z tej umiejętności pochopnie i na każdym. Tak jednak nie było i teraz ona została kolejną osobą, która jest w stanie to zrobić. Wytłumaczenie samej teorii zajęło Erathielowi więcej czasu, niż nauczenie Iny tego zaklęcia.

"Radziłabym się wam dokładnie zastanowić, czy będziecie w stanie komuś odebrać duszę." Tak mówiła elfka do potencjalnych warlocków. Jednak nawet, jeżeli ktokolwiek z nich się zastanowił, nie mógł mieć świadomości, jak to naprawdę wygląda.

Dziewczyna rzucała krótkie zaklęcie i skupiała się na pojedynczym przeciwniku. Widziała, jak formuje się cienka nitka energii, która łączyła ją i pirata. Następnie małe kawałki jego jestestwa wyrywały się z jego ciała i sunęły w jej stronę. Gdy zgromadziła ich wystarczająco wiele, przeciwnik padał na ziemię martwy, a w jej dłoni formował się mały kamyczek, dokładnie taki, jak niedawno trzymał jej mistrz. Wbrew obiegowej opinii korsarze okazali się bardzo słabi, a przynajmniej ci, na których trafiała elfka. Wystarczyło jedno zaklęcie i padali osłabieni, co tylko ułatwiało jej pozbawienie ich duszy.

Ina wzdrygnęła się lekko, gdy dotarło do niej, że w kieszeni trzyma właśnie pół załogi małego statku. Podniosła jeden z fragmentów duszy do góry i spojrzała na niego pod słońce. Wyglądał jak zwyczajny kryształ, nic nie wskazywało na jego makabryczne pochodzenie. Wręcz przyszło jej do głowy, że naszyjnik z takich kamieni musiałby całkiem nieźle wyglądać.

Potrząsnęła głową. Nie chciała myśleć o tym w ten sposób. Erathiel, zgodnie z zapowiedzią, obserwował ją z pewnej odległości, ale nie zamierzał kiwnąć palcem. Nie potrzebowała go. Miała Karnara i drugiego demona.

Gdy zapełniła kieszeń kryształami, postanowiła poszukać kapitana. W końcu to jego przyszła tu zabić. Uderzyła ją ta świadomość. Od pewnego czasu zabijała piratów, ale jakby to do niej nie docierało. To wszystko było poza nią. Walczyła nieustannie, rzucała zaklęcie za zaklęciem, ale w miarę na bieżąco udawało jej się regenerować siły. Nie miała czasu zastanawiać się nad tym, co właściwie robi. Demon musiał zauważyć, że zaczyna się wahać.
Jak nie chcesz, to nie musisz tego robić. W każdej chwili możesz się wycofać, ale nawet jeżeli to uczynisz, to nigdy nie zapomnisz tego, co tutaj zrobiłaś.
- Oczywiście, że nie zapomnę... Dlaczego bym miała? - wyszeptała i zerknęła zirytowana na towarzysza.
Pytasz o wycofanie się, czy o zapomnienie? - zapytał po dłuższej chwili milczenia
Inarea zatrzymała się w połowie rzucania zaklęcia i spojrzała na demona, nie do końca rozumiejąc jego pytanie.

Wtedy właśnie popełniła pierwszy błąd. Energia, która zgromadziła się pomiędzy jej palcami, rozbłysła jasnym światłem, a następnie zniknęła. Pirat, który stał naprzeciw elfki wyglądał na lekko zdezorientowanego, ale szybko się opamiętał. Nie czekał, aż dziewczyna odzyska koncentrację i ruszył na nią z mieczem. Ledwo udało jej się uniknąć ciosu z góry, który wykonał. Korsarz jednak nie dał jej przemyśleć następnego ruchu i od razu do niej doskoczył i ciął po boku. Trysnęła krew.

___
Kajam się przed Wami, nie spodziewałam się, że skończy się na takim opóźnienia. Mam świadomość, że mam do napisania dwie zaległe notki i postaram się to zrobić jak najszybciej. Mam nadzieję, że pomimo przerwy, chętnie przeczytacie dalsze przygody Inarei.
Korekta jutro.

2 komentarze:

  1. nie pisz jak najszybciej tylko jak najlepiej to na pewno przeczytamy :)
    -- myo

    OdpowiedzUsuń
  2. Staram się Myo, ale to "jak najszybciej" to taki mały, osobisty kop w tyłek, by do tego usiąść :)

    OdpowiedzUsuń