Edit: Wbrew pozorom poniższa notka nie jest żartem prima prillisowym. W żadnym fragmencie. Pozdrawiam!
Po wejściu do izby Erathiel wyglądał
na wyraźnie zmartwionego.
- Muszę się przygotować na przesłuchanie.
Jak to sobie sam ułożę, prawdopodobnie cię wezwę. Do jutrzejszego poranka masz
czas wolny. Normalnie bym cię zachęcał do robienia notatek, ale tym razem
wolałbym, byś to pominęła. Przynajmniej kluczowe kwestie. Jeżeli jednak
koniecznie chcesz coś zapisać, na biurku znajdziesz potrzebne materiały.
Inarea zamknęła drzwi od swojego
pokoju i oparła się o nie plecami. Układała sobie w głowie to, co usłyszała.
Nie wszystko było dla niej nowe, ale nad niektórymi sprawami się wcześniej nie
zastanawiała.
- Żywisz się energią życiową… czyli
jesteś ludojadem? - przemówiła do towarzysza.
Można chyba tak to ująć… - odparł zmieszany.
Można chyba tak to ująć… - odparł zmieszany.
- Na kim ty się dokładnie pożywiasz
obecnie?
Mam spore zapasy mocy. Uzupełniłem je ostatnio będąc w swoim świecie. Jeżeli będzie potrzeba cię bronić, wezmę moc z tego, kto cię zaatakuje.
Mam spore zapasy mocy. Uzupełniłem je ostatnio będąc w swoim świecie. Jeżeli będzie potrzeba cię bronić, wezmę moc z tego, kto cię zaatakuje.
Za… Za… - myśl wypowiedziana kobiecym głosem
jednocześnie pojawiła się w myślach demona oraz w głowie Iny.
Zdezorientowana dziewczyna rozejrzała się.
Zdezorientowana dziewczyna rozejrzała się.
- Co to było?
Demon nie zareagował na pytanie.
Zastygł w bezruchu. Jedynie jego oczy krążyły chaotycznie, szukając czegoś w
pomieszczeniu.
Zabij.
- Kto…
Dziewczyna nie zdążyła dokończyć zdania. Kaszlnęła krwią, gdy miecz stworzony z cienia przeszył jej ciało. Otoczyła ją ciemność.
Dziewczyna nie zdążyła dokończyć zdania. Kaszlnęła krwią, gdy miecz stworzony z cienia przeszył jej ciało. Otoczyła ją ciemność.
Przeszywający chłód i ciemność, której
oczy nie były w stanie przebić, i przejmująca cisza, którą po chwili przerwał
odgłos kroków. Stukot stawał się coraz głośniejszy, aż nagle się zatrzymał.
Przybysz jednym gestem przywołał kilka świetlistych kul, które wypełniły okolicę
światłem.
Ciągnąca się w nieskończoność podłoga
wykonana była z kamiennych płyt. Tuż obok mężczyzny znajdowała się kolorowa
mozaika wyraźnie odznaczająca się wśród szarości. Wzór ukryty był jednak pod zieloną
suknią znajdującej się tam kobiety. Elfka kuliła się na ziemi szepcząc coś do
siebie. Rude loki zakrywały jej twarz. Jej ręce oraz nogi skute były łańcuchami
przytwierdzonymi do posadzki.
- Nie powinno cię tu być - wyszeptała,
nie zaszczyciwszy przybysza nawet spojrzeniem. - To moje piekło.
- Wydaje mi się, że właśnie dlatego
się tu znalazłem.
Prychnęła w odpowiedzi. Poruszyła się
niespokojnie i z trudem usiadła opierając pośladki na piętach, odruchowo poprawiając
przy tym suknię.
- Jesteś zadowolona? - zapytał bacznie
jej się przyglądając.
- Tak.
- Znalazłaś kogoś, kto był w stanie
spełnić twoje życzenie.
- Tak. - Uśmiechnęła się spoglądając
na niego po raz pierwszy.
Mężczyzna był od niej wyraźnie wyższy,
a dodatkowo górował przez to, że siedziała. Miał długie, jasne włosy równo
ścięte. Elfie uszy zakończone kolczykami wystawały poza kontur jego podłużnej
twarzy. Było już za późno, by ją oszukać. Doskonale wiedziała, że nie należy on
do jej rasy. Odziany był w proste białe szaty ozdobione złotą nitką. Nie
trzymał żadnej broni, ale to nie znaczyło, że jej przy sobie nie miał.
- Nie powinnaś tego robić - powiedział
tonem, jakby pouczał dziecko.
- To nie jest tak, że miałam wybór.
- Nadal uważasz, że zrobiłaś dobrze.
Czy jesteś gotowa zaakceptować wszystkie konsekwencje swojego czynu? Przynajmniej te, które wydają ci się, że
nastąpią.
- To wasza wina! To w ogóle nie
powinno się zdarzyć! - Próbowała gwałtownie zmienić pozycję, ale kajdany
powodowały ból, więc zrezygnowała.
W odpowiedzi mężczyzna uśmiechnął się
półgębkiem.
- Teraz to już zresztą nieważne. Wszystko
powinno zacząć się układać - szepnęła i przymknęła oczy próbując zignorować
mężczyznę.
- Wyrwałaś się na chwilę i już
myślisz, że wygrałaś… - zakpił z niej.
- Przebił serce. Wiedział, gdzie
celować.
- Fakt, niektórzy mają jeszcze serce.
- Spojrzał na nią wymownie. - Zastanawiałaś się w ogóle, co się stanie, jeżeli
ci się uda? Dla ułatwienia przyjmijmy, że naprawdę ci się powiodło.
Kobieta wpatrywała się w rozmówcę z
zaciśniętymi ustami.
- Myślałaś o tym, co się stanie, jak Kael'thas Sunstrider się dowie?
- To bez znaczenia - odparła bez
wahania.
- Twój demon oszaleje.
- Podobno wszystkich to czeka prędzej
czy później.
- Zniszczy Silvermoon. Może nawet i
całą okolicę.
- To bez znaczenia - odpowiedziała już
mniej pewnie.
- Albo Erathiel Lamonie będzie w
stanie go zabić zanim to nastąpi. Obie sytuacje są tak samo prawdopodobne.
Chociaż osobiście najbardziej podoba mi się przyszłość, w której obaj wpadają w
szał i razem, choć osobno, niszczą wszystko na swej drodze.
Mężczyzna wyszczerzył się, a przez
ciało elfki przeszły dreszcze.
- Ale to także bez znaczenia, prawda?
- dodał po chwili przedrzeźniając ją.
- Brałam taką ewentualność pod uwagę -
wyszeptała.
- Tobie naprawdę wydaje się, że
wygrałaś! - odparł rozbawiony.
- Oczywiście! Przecież tylko dlatego
ze mną rozmawiasz.
- Za każdym razem świętujesz sukces,
którego nie ma. Jak tylko uda ci się na chwilę uwolnić, to bez zastanowienia realizujesz
swój drastyczny plan, nie oglądając się na nic. Zaczynam mieć dość pilnowania
cię i poprawiania wszystkiego. Już straciłem rachubę, ile razy musiałem na nowo
zbierać elementy układanki, które rozsypałaś, gdy przerwałaś drzemkę.
Po słowach przybysza kobieta wyraźnie
straciła rezon. To, co on mówił, nie miało dla niej żadnego sensu, ale nie
mogła zakładać, że ją okłamuje. W teorii miała świadomość, do czego był zdolny,
mimo że ciągle próbowała to ignorować.
- Masz zamiar…?
- Tak.
- Nie zgadzam się. Nie możesz tego
zrobić! - Mimo bólu poderwała się i stanęła przed nim. Chciała się na niego
zamachnąć, ale łańcuchy skutecznie jej to uniemożliwiły.
- Jakbym kiedykolwiek przejmował się
twoim zdaniem. Powiedz mi jeszcze, dlaczego ciągle próbujesz walczyć, mimo że
wszystkie twoje starania są skazane na porażkę?
- Wystarczy, że uda mi się raz. Nie
potrzebuję nic więcej.
- Uważasz, że w ten sposób go ocalisz.
Elfka nie musiała odpowiadać, a mimo
to kiwnęła głową.
- Pokażę ci , co się teraz stanie, gdy
usuniesz ze świata Inareę Riverside. Tym razem wyjątkowo pozwolę ci to
zapamiętać, byś więcej nie popełniła tego błędu.
Puste oczy Inarei wpatrywały się w
towarzysza, gdy wyjmował ostrze z jej ciała. Lata budowania zaufania przerwane
w jednej chwili. Demon przybrał materialną formę i pochylił się nad ciałem
dziewczyny.
- To nie mogło się stać… - wyszeptał w
jej języku. - Obudź się, proszę…
Nie mógł sprzeciwić się rozkazowi,
który usłyszał. Gdyby ktokolwiek inny próbował go wypowiedzieć, prawdopodobnie
nie przyniósłby on żadnego skutku. Jednak rozkaz pochodził od Alkelidaris, z
którą dzielił umysł i ciało. Jej słowo było dla niego ostateczne, niezależnie
od jego woli. Kobieta pojawiła się tylko na krótką chwilę, by znów zniknąć.
Próbował zebrać energię wydobywającą
się z ciała dziewczyny, ale gdy tylko ją dotknął, znikała.
Czy to, co teraz czuję, to kara za to,
że nie zabiłem jej od razu?
Zapytał, ale nikt mu nie odpowiedział. Nikt go już nie słyszał. Został sam.
Zapytał, ale nikt mu nie odpowiedział. Nikt go już nie słyszał. Został sam.
Przeniknął do pomieszczenia obok i
stanął przed Erathielem. Mężczyzna stał pod pokojem Inarei z zamiarem wejścia.
Gdy zobaczył zmaterializowanego demona, odskoczył przerażony i zaczął splatać
zaklęcie.
- Poczekaj - przemówił demon po
elficku. - Ina, ona…
Mistrz nie czekał, aż istota cienia
skończy zdanie. Rzucił się do drzwi i wparował do pokoju dziewczyny. Leżała we
krwi na podłodze. Nie musiał sprawdzać, czy żyje. Doskonale wyczuł, że jej
energia zniknęła.
- Kto?! - zwrócił się do demona. Oczy
elfa jarzyły się zielonym światłem.
- Alke, moimi rękami.
Erathiel wyglądał, jakby ktoś spuścił
z niego powietrze. Powinien szukać kapłana, ale miał świadomość, że było już za
późno. Nie było sensu się oszukiwać.
- To nie może być prawda… - urwał
wpatrując się w zastygłą twarz dziewczyny. - Gdzie ona teraz jest?
- Nie wiem.
- Gdzie była przez te wszystkie lata?
- Zacisnął pięści.
- Nie wiem…
- A co wiesz?! - zapytał coraz
bardziej wkurzony.
- Że sobie tego nie wybaczę.
- Nie jesteś w tym sam - mruknął
rzucając zaklęciem w demona.
Istota cienia znieruchomiała. Czar
użyty przez Erathiela sparaliżował całe jej ciało. Nie mogła się bronić, ale
atak nie nastąpił. Elf przyklęknął przy ciele uczennicy i zaczął badać ranę.
- Gdybym znalazł kogoś, kto naprawi
tkanki… Mógłbym spróbować ją ożywić. Tylko, kto mógłby mi w tym pomóc… -
powiedział bardziej do siebie, ale demon doskonale go słyszał. Nie mógł się
ruszać, ale mógł się odezwać.
- Próbowałem zebrać jej energię,
bezskutecznie.
Erathiel wstał z kolan i stanął przed
demonem opierając pięści na biodrach.
- Przyznaję, że nie spodziewałem się,
że jeszcze istniejesz - odpowiedział elf, zupełnie zmieniając temat. - Byłem
pewny, że Alkelidaris cię zniszczyła. W tym momencie tym bardziej żałuję, że tego nie
zrobiła.
- Nie chciałem tego zrobić…
- Jeśli tak, to nawet moje zadanie
będzie ułatwione. Wolałbym teraz z tobą nie walczyć, bo są pilniejsze sprawy. Gdy
ciało Iny zostanie naprawione i ją ożywię, będzie potrzebowała ogromnej ilości
energii. Nie ma w tobie jej aż tak dużo, ale będziesz miał szansę zadośćuczynić.
Gdy cię wypuszczę, pójdziesz do budynku obok i znajdziesz Belestrę. To ruda elfia
kapłanka, przeważnie ubiera nieprzyzwoite czerwone stroje, więc poznasz ją bez
problemu. Powiesz jej, że czcigodny Erathiel potrzebuje jej pomocy. Następnie
udasz się do sierocińca tuż nad stawem i wyssiesz kogo będziesz w stanie.
- Wątpię, by ona tego chciała.
- A ja wątpię, żeby chciała zginąć z
twojej ręki. Po tym wszystkim znikniesz z naszego życia raz na zawsze. Jeżeli
nie z własnej woli, to dopilnuję tego własnoręcznie.
- Obca energia nic ci nie da, jeżeli
nie będzie w niej nawet iskierki życia.
Erathiel sięgnął do kieszeni i wyjął mały
niebieskawy kamień.
- Wyrwałeś jej fragment duszy! - w
głosie demona było pomieszane zdumienie i oburzenie.
- Nie sądziłem, że mi się kiedyś
przyda, ale po ostatnich wydarzeniach wolałem się zabezpieczyć. A teraz ruszaj,
zegar tyka.
Złotowłosy mężczyzna machnął ręką i
scena zniknęła sprzed oczu Alkelidaris.
- Jak widzisz, wszystko na marne.
- Kiedy on zdążył wyrwać ten
fragment…? - zapytała ciężko łapiąc oddech.
- To bez znaczenia. - Uśmiechnął się
wrednie. - Myślę, że tyle wystarczy, byś poznała skutki swojej decyzji. Kilka
zgonów. Niekoniecznie tych, których byś chciała. Prawdopodobnie także śmierć
twojego demona. Nie podejrzewasz chyba, że po prostu stamtąd odejdzie? Na
dodatek będzie na tyle osłabiony po tym wszystkim, że jego pokonanie nie sprawi
Erathielowi Lamonie problemu.
Nogi ugięły się pod kobietą. Opadła na
posadzkę przyjmując pozycję, jaką miała na początku rozmowy.
- Tego chciałaś?
- Kael… Co z Kaelem? - zapytała
drżącym głosem.
Mężczyzna milczał przez chwilę.
Zamknął oczy. Gdy je otworzył ponownie, wyglądał na zmieszanego.
- Wersja przyszłości, którą widziałaś,
przestała istnieć. Nie dojdzie do walki w pałacu.
Twarz elfki rozpromieniła się.
- Moje przewidywania były zbyt
pesymistyczne. Twój demon przeżyje starcie z Erathielem Lamonie i ucieknie!
Entuzjazm w jego głosie wywołał
niepokój w kobiecie.
- Kael'thas Sunstrider nie oszaleje do końca. Nie zdąży. Książę nie
przeżyje kolejnego roku. Demon dojdzie do wniosku, że to wszystko wina władcy i
postanowi się zemścić. Nie będzie to zbyt trudne, w końcu z jego strony książę
nie mógł spodziewać się ataku.
- Kłamiesz! Nie wierzę w to! Nie
mógłby tego zrobić! Wie, co czuję do Kaela! Dzieliliśmy to uczucie!
- Owszem. Nauczyłaś go uczuć. Tylko od
czasu, jak ostatnio się widzieliście, zdążył odkryć własne. Pokochał kogoś
mocniej niż twojego księcia.
- Kłamiesz… - wyszeptała ledwo
słyszalnie.
- Wiem, że nie uwierzysz mi na słowo.
Nie uwierzyłaś ani za pierwszym, ani za dwudziestym razem, więc ci to pokażę.
Jednak musisz przestać próbować. Marnuję na ciebie niepotrzebnie energię. -
Klęknął przy kobiecie i złapał ją za podbródek, zmuszając ją do tego, by na
niego spojrzała. - Nawet jeżeli istnieje rozwiązanie, którego tak pragniesz,
jest już ono poza twoim zasięgiem.
- Gdyby tak było, nie traciłbyś na
mnie swojego cennego czasu - wycedziła przez zaciśnięte zęby.
- Ależ ja tylko czekam, aż wszystko
wróci na swoje miejsce. Jesteś jednym z niewielu interesujących rozmówców, do
których mam dostęp, to korzystam z okazji. - Uśmiechnął się promiennie, po czym
puścił jej twarz. - Przyglądanie się, jak walczysz, uznaję za pewnego rodzaju
rozrywkę, ale za długo to już trwa i zaczyna mnie nudzić. Posiedzisz tu jeszcze
trochę, może przemyślisz swoje zachowanie.
Mężczyzna położył rękę na czole i
odgarnął włosy do tyłu. Świdrował spojrzeniem kobietę, ale nie mógł jej zmusić
do spuszczenia wzroku. Pokręcił lekko głową na boki i podniósł się z podłogi.
- Zrobimy tak. Jeżeli zrobisz jeszcze
raz coś takiego, zabiję cię. - Zrobił znaczącą pauzę, a kobieta uśmiechnęła się
w odpowiedzi. - Nie ciesz się tak. Zabiję cię, a potem ożywię. Następnie znów
cię zabiję… Jak myślisz, ile wytrzymasz? Najbardziej wytrwali poddają się po
kilku godzinach. Wyjątki odpuściły dopiero po tym, gdy wielokrotnie pokazałem
im, jak to samo spotyka ich bliskich. Prędzej czy później każdy robi to, czego
potrzebuję. Zabawa się skończyła.
Elfka spuściła wzrok i nie odezwała
się już więcej. Mężczyzna uśmiechnął się triumfalnie. Obrócił się i ruszył w
kierunku, z którego przedtem przyszedł. Świetliste kule podążyły za nim,
pozostawiając kobietę w ciemności.
To,
co mówisz i robisz, sugeruje, że zbliżam się do rozwiązania.
Tego się nie spodziewałam. Fabuła szybko się rozwinęła, a dzięki wyjaśnieniu pewnych spraw, połączyłam wątki i doszłam do wniosku, że jest to genialnie wykonana robota ;)
OdpowiedzUsuńZ każdym kolejnym rozdziałem czyta mi się coraz przyjemniej, przez co wracam tu z większymi oczekiwaniami. Dostrzegam progres, jaki nastąpił w tej historii, dzięki czemu nabrała ona nowego wymiaru dla czytelnika, a przynajmniej mnie.
Doceniam wysiłek włożony w kontynuowanie tego bloga i mam szczerą nadzieję, że motywacja oraz wena nie odejdą od Ciebie choćby na krok! :)
Kiedy kolejny rozdział olek42
OdpowiedzUsuń