Ina szła wolno za grupką żołnierzy z
opuszczoną głową. Jeden z nich co chwilę obracał się, by upewnić się, że
dziewczynka idzie za nimi. Elfka kopała małe kamienie, które stanęły jej na
drodze, próbując się czymś zająć. W pewnym momencie jej noga natrafiła na opór
i Ina się wywróciła. Rozłożyła bezradnie ręce i łzy napłynęły do jej oczu.
Wstań…
Głos demona wypełnił jej myśli. Pokręciła głową na boki i nadęła policzki.
Głos demona wypełnił jej myśli. Pokręciła głową na boki i nadęła policzki.
Zanim demon zdążył powtórzyć swoje
słowa, do dziewczynki podszedł jeden z żołnierzy.
Kim chciałabyś zostać?
- To przecież oczywiste - prychnęła w
odpowiedzi. - Warlockiem.
A jeżeli z jakiegoś powodu okazałoby
się to niemożliwe? Zawsze możesz zmienić zdanie, dojść do wniosku, że to nie
dla ciebie.
To nie był pierwszy raz, gdy demon
zadał jej to pytanie. Zwykle jednak zadowalał się jej pierwszą odpowiedzią.
- Nie wyobrażam sobie robienia czego
innego, nic innego nie umiem.
Zawsze możesz się nauczyć. Jesteś na
początku swojej magicznej drogi.
- Dlaczego ciągle mnie o pytasz?
Chcę, byś miała alternatywę. Na ten
moment jej nie dopuszczasz. Przyjdzie dzień, gdy może być już za późno na
zastanawianie się.
Mimo że minęło tylko kilka dni, odkąd
Ina opuściła wioskę, nie rozpoznała jej w pierwszej chwili. Większość budynków
było w jakiś sposób uszkodzonych, do tego część okien była pozasłaniana czarnym
materiałem. W powietrzu unosił się dziwny zapach.
Znam ten zapach. To zapach…
Dziewczynka spojrzała na towarzysza pytająco, ale zignorował to. Jego uwagę przykuła rozmowa, która toczyła się niedaleko.
Dziewczynka spojrzała na towarzysza pytająco, ale zignorował to. Jego uwagę przykuła rozmowa, która toczyła się niedaleko.
- Przyprowadziliśmy dziecko, podobno
tu mieszka.
Żona jednego z miejscowych łowczych podeszła
do Iny i uklękła przy niej. Spojrzenie kobiety było nieobecne, jakby myślami
była zupełnie gdzieś indziej. Po chwili odskoczyła od dziecka jak oparzona.
- Co ty tu robisz?! - zapytała
jednocześnie rozglądając się czujnie na boki.
- Słucham?
- Zapytałem, co ty tu robisz?! -
powtórzył goblin coraz bardziej wkurzony.
- Miałam dostarczyć tu przesyłkę -
odpowiedziała błyskawicznie, cofając się w stronę wyjścia. Wyjęła zza paska zawinięty
pakunek.
Mimo mikrego wzrostu zielone
stworzenie wywołało w Inie strach. Gdy mężczyzna spojrzał na paczkę, uspokoił
się nieznacznie.
- To dwa domy dalej. Zapamiętaj sobie,
dziewczynko, nigdy nie wchodź do domu alchemika bez pukania.
- Ale pukałam…
- Nie obchodzi mnie to. Wynoś się,
zanim postanowię wykorzystać elfie uszy w jakimś eliksirze.
Zielarka Baray została wyznaczona jako
opiekunka Iny. Mało powiedziane, że nie była tym zachwycona, ale żołnierze nie
chcieli odejść bez zapewnienia, kto konkretnie zajmie się dzieckiem. Kobieta
zastrzegła jednak, że nie będzie zajmować się młodą więcej niż niezbędne
minimum. Pomogła dziewczynce rozpalić piec w domu i kazała utrzymać jej ogień.
Gdy mistrz nie dawał Inie żadnych
konkretnych zadań, przyglądała się innym elfom z ukrycia. Szczególnie ciekawili
ją inni szkolący się na warlocków. Stosowana przez nich magia była trochę inna
od tej, z którą uczennica Erathiela obcowała. Najbardziej widoczną różnicą były
używane przez nich zaklęcia. Niektórzy z uczniów rzucali zaklęcia oparte o
ogień. Gdy zapytała o to mistrza, ten zbył ją stwierdzeniem, że na wszystko
przyjdzie czas. Demon z jakiegoś powodu nie komentował tej decyzji Erathiela,
mimo że przy innych głośno wyrażał swoje wątpliwości.
Kolejne dni toczyły się bardzo szybko
i praktycznie nie różniły się od siebie. Ina wiedziała, w którym domu dostanie
jedzenie, więc chodziła do Baray na posiłki, ale resztę czasu spędzała sama.
Nie licząc demona, który towarzyszył jej niczym cień. Dziewczyna nie rozumiała
tego, co się stało z jej rodzicami, ani tym bardziej tego, jak traktowali ją
miejscowi. Pamiętała ich jako miłych i wesołych ludzi, a całą społeczność jako bardzo
zżytą i pomocną. Coś się zmieniło, ale nikt nie chciał jej powiedzieć, co
dokładnie.
Wspomnienia wypełniły sny Iny. W
jednej chwili biegała z matką po łące tylko po to, by w następnej znaleźć się w
jaskiniach pod Orgrimmarem. Gdy obudziła się, słońce było już wysoko na niebie.
- Czas wrócić do szarej rzeczywistości
- powiedziała cicho wykrzywiając twarz. Dotarło do niej jednak, że nikt tego
nie widzi i nie słyszy. Demona nie było przy niej. Była całkiem sama.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz