Ostatnie dni minęły Inie głównie na
jedzeniu i spaniu. Nie chciała wdawać się w dyskusje ze swoim mistrzem i za
każdym razem ucinała rozmowę. Widziała, że Erathiel jest o krok od stracenia cierpliwości, ale nie obchodziło
jej to za bardzo. Gdy mężczyzna opuszczał dom, wychodziła spod kołdry i udawała
się na zwiedzanie jego mieszkania.
Fascynowały ją kolorowe flakoniki
wypełnione różnymi płynami, ale nie ośmieliła się ich dotknąć. Nie miała takich
oporów z sięganiem po książki. Zwykle przeglądała kilka pierwszych stron i
odkładała tom na miejsce. Za każdym razem, gdy trafiała na wspomnienie o
demonach, po jej ciele przechodziły dreszcze. Biorąc pod uwagę profesję
Erathiela, tak było z większością literatury, na którą trafiła. Jednak nie
wszystkie książki o magii dotyczyły warlocków. W zbiorze mistrza Iny znaleźć
można było coś o prawie każdym rodzaju mocy. Najbardziej ciekawiły ją teksty o
ogniu. Już dawno odkryła, że płomienie jej nie parzą. Do tej pory nie została
nauczona żadnego zaklęcia powiązanego z tym żywiołem, mimo że z przeczytanych
przez nią tekstów wynikało, że warlocy potrafili władać ogniem. Jedna z ksiąg
bardzo mocno przykuła uwagę dziewczyny. "Jak okiełznałem ogień"
autorstwa nieznanego maga. Codziennie zaglądała do tej pozycji i starała się
przeczytać chociaż kilka zdań, ale zwykle przerywał jej to powrót Erathiela.
Jakby mężczyzna dokładnie wiedział, kiedy uczennica sięga po coś, po co nie
powinna.
Tego dnia nie było inaczej. Mistrz
wszedł do mieszkania niedługo po tym, jak Ina sięgnęła po książkę. Nie zdążyła
nawet przeczytać dwóch stron. Dziewczyna szybko odłożyła ją na miejsce i
uciekła do sypialni. Erathiel podążył za nią.
- Byłbym naprawdę wdzięczny, gdybyś
nie grzebała w moich rzeczach bez mojego pozwolenia - powiedział zrezygnowany.
Młoda elfka nie odpowiedziała, tylko
skryła się pod kołdrą.
- Nie. To nie sprawia, że jesteś
niewidoczna. Pójdę teraz do pokoju i masz tam za chwilę przyjść. Musimy
porozmawiać.
- Nie chcę z tobą rozmawiać - burknęła
ledwo słyszalnie.
- Doszliśmy do momentu, w którym mnie
to przestało obchodzić. Zjesz dzisiaj przy stole, jak na elfa przystało, i
przynajmniej wysłuchasz tego, co mam do powiedzenia. Jeżeli ci to nie pasuje, to...
- urwał zdanie w połowie i wpatrywał się w sylwetkę uczennicy skrytą pod
kołdrą. Odetchnął głęboko i wyszedł nie kończąc wypowiedzi.
- To…? - zapytała samą siebie Ina
wyglądając ze schronienia.
Nie wiedziała, ile dokładnie czasu
minęło od zdarzeń w Undercity. Nie liczyła dni, które tu spędziła. Nie była też
pewna, jak długo była nieprzytomna. Erathiel zajmował się nią, mimo że na swój
dziwny sposób. Nie mogła mu zarzucić, że zostawił ją samej sobie. Przynajmniej
nie tym razem.
Obmyła się w misce z wodą. Rano była
jeszcze ciepła, ale wtedy Ina nie miała ochoty na mycie. Przebrała się w czyste
ubrania, przeczesała włosy, żeby nie wyglądało, że właśnie wstała z łóżka, po
czym podążyła do jadalni.
Erathiel właśnie nalewał herbatę do
kubków, gdy uczennica podeszła do niego.
- Miło, że do mnie dołączyłaś. Siadaj.
Inarea wykonała polecenie, po czym
sięgnęła po napój.
- Uważaj, gorące.
Siedzieli dłuższą chwilę w milczeniu.
Dziewczyna wpatrywała się w parującą ciecz, a mężczyzna zdawał się być myślami
zupełnie gdzieś indziej.
- Chciałeś o czymś porozmawiać… -
przerwała ciszę spoglądając na swojego mistrza.
- Wiem, że to nie jest dla ciebie ani
łatwe, ani przyjemne, ale nie możesz spędzić reszty życia zamknięta w sypialni.
Do tego wszystkiego w mojej sypialni. - Kontynuował, nie dając odpowiedzieć
Inie. - Musimy też w końcu ustalić wspólną wersję tego, co się wydarzyło w
Undercity.
Adeptka magii wzdrygnęła się na dźwięk
tej nazwy.
- Wspólną wersję? Nie rozumiem… -
odparła, bo Erathiel zamilkł.
- Na początek chciałbym się
dowiedzieć, dlaczego byłaś przytomna i odcięta barierą od pozostałych.
- Nie chcę o tym myśleć… - opuściła
głowę.
Mężczyzna delikatnie złapał ją za
brodę i uniósł twarz Iny, by spojrzeć jej w oczy.
- Wiem, że mi nie ufasz. Mam tego
świadomość i wcale mi z tym nie jest dobrze. Czy chcesz, czy nie, ale musisz.
Musisz powiedzieć mi wszystko, co widziałaś, co tam się działo, byśmy mogli
ustalić, czego absolutnie nie możesz powiedzieć na przesłuchaniu. W ogóle będę
zabiegał o to, by w ogóle cię nie przesłuchiwano, ale do tego muszę poznać
wszystkie szczegóły. Będę mógł powiedzieć, że nie jesteś w stanie rozmawiać o
tym z nikim obcym, ale postanowiłaś się mi wygadać.
- Spróbuję… ale tylko, jeżeli ty opowiesz
mi kiedyś o tym, co się wydarzyło po tym, jak straciłam przytomność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz