Pukanie do drzwi wyrwało Inę z
letargu. Otuliła się mocniej kołdrą, gdy Erathiel nacisnął klamkę i zajrzał do
pokoju.
- Przygotowałem kolację. Mam nadzieję,
że zaszczycisz mnie swoją obecnością w jadalni.
- Nie jestem głodna… - mruknęła
dziewczyna.
- Źle się wyraziłem. Wstań i chodź
zjeść ze mną posiłek.
Inarea niechętnie wygrzebała się z
ukrycia i opuściła sypialnie. Zajęła miejsce obok mistrza przy stole.
- Nie możesz… a z resztą, już to
mówiłem.
- Czego właściwie ode mnie chcesz?
- Mam cię za inteligentną osobę. Naprawdę
chcesz, bym odpowiedział na to pytanie? - westchnął. - Zjedz, a potem opowiedz
mi to, co tam się wydarzyło. Nie mogę dłużej czekać. Jeżeli wolisz, mogę zadać
ci pytania, ale ostatnio nie skończyło się to za dobrze.
Inarea starała się opowiedzieć
warlockowi wszystko, co pamiętała. Wielokrotnie powtarzała, że właściwie nie
rozumiała tego, co się działo. Erathiel jej nie popędzał. W międzyczasie robił
jakieś zapiski. Dziewczyna często przerywała swoją wypowiedź, by zebrać myśli
albo się uspokoić. Gdy doszła do momentu pojawienia się kapłana, zaczęła się
trząść.
- Oni go spalili - wyszeptała po
dłuższej pauzie. - Incubus kazał warloczce podpalić stos, do którego wcześniej
przywiązał kapłana. On krzyczał, modlił się… ale to nic nie dało - jej głos się
załamał.
- Czy ktoś poza tobą to widział?
Pytanie elfa zaskoczyło Inę. Przymknęła
powieki próbując sobie przypomnieć.
- Możliwe, że Carendin i drugi
nieumarły, zanim padł nieprzytomny. Kobieta odebrała moc wszystkim, którzy byli
w okolicy. Wydaje mi się jednak, że nikogo nie zabiła - zawahała się i dodała -
poza kapłanem.
- O ile nie zostanie uznane, że cały
ten incydent to jej wina. Wtedy śmierć tam obecnych zostanie jej przypisana. Co
było dalej?
- Warloczka przeniosła zebraną energię
na stos i otworzyła przejście, z którego wyszedłeś ty.
Ina przez całą opowieść zaciskała
dłonie w pięści. Gdy wypowiedziała ostatnie zdanie, rozluźniła mięśnie, a po
jej policzkach pociekły łzy. Erathiel nie zareagował na to. Był pewien, że
dziewczyna odtrąci jego rękę, gdyby spróbował ją dotknąć. Czekał cierpliwie, aż
uczennica się uspokoi.
- Dziękuję - powiedział, gdy adeptka
przestała płakać. - Teraz ty mnie wysłuchaj.
Erathiel zabronił Inie wspominać o
tym, że demony odcięły ją od pozostałych. Tak samo nie mogła przyznać się, że rozmawiała
z demonami w ich języku. Mężczyzna zdawał się wahać, czy powinien o czymś
powiedzieć uczennicy.
- Wątpię, że zrobiłaś to celowo, więc
muszę ci coś wyjaśnić. To, co użyłaś na samym końcu, nazywamy rozkazem. Prosta
komenda, bardzo często zmuszająca niezwiązanego z nami demona do posłuszeństwa.
Niewiele warlocków jest w stanie tego używać… Dodatkowo z tego, co wiem, wszyscy,
którzy posiedli tą umiejętność, najpierw musieli się scalić z demonem. Czy
chcesz mi o czymś powiedzieć?
Ina nie zrozumiała, co sugerował
mistrz, ale zdecydowanie jej się to nie spodobało. Gwałtownie poderwała się z
krzesła. Na dodatek nie zapomniała mu tego, co zrobił pod koniec. Nie była
pewna, czy przeżyłaby, gdyby nie użyła tego rozkazu.
- Nie mam ci nic do powiedzenia!
- A ty dalej o tamtym? Długo jeszcze
masz zamiar się o to złościć? Przepraszam, o to ci chodzi? O usłyszenie tego
jednego słowa, nie zwracając uwagi na to, że uratowałem ci wtedy życie?!
- Chyba tylko w swojej głowie mnie
wtedy uratowałeś!
- Rozmawiasz ze mną, masz nawet siły
krzyczeć! A nie widzę, żebyś gdziekolwiek zaczynała gnić, żeby można było uznać
cię za nieumarłą!
Młoda elfka zamilkła. Do warlocka
dotarło, że przesadził.
- Ino, usiądź, proszę. - Gdy
dziewczyna wykonała jego prośbę, kontynuował. - To, czego byłaś świadkiem… Nie
powinno się wydarzyć.
- Marne pocieszenie - szepnęła.
- Chcę, żebyś wiedziała, że możesz
nigdy więcej czegoś takiego nie doświadczyć. Osobiście nie pamiętam sytuacji,
żeby rytuał aż tak źle poszedł.
- Tego jestem pewna. Już nigdy nie
wybiorę się na żadne inne grupowe przywołanie.
Erathiel chciał skomentować słowo
"nigdy", ale odpuścił. Teraz nie był dobry moment na przekonywanie
dziewczyny do rytuałów. Nie po tym, czego doświadczyła.
- Wiedziałem, że twoje życie nie jest
zagrożone. Nie dopuściłbym do tego, by było. Masz prawo mi nie wierzyć,
niezależnie od tego, jak bardzo mi się to nie podoba. Nie wybaczyłbym sobie,
gdyby coś ci się stało.
Jego wyznanie było dla Iny szokujące.
Wszystko, co Erathiel robił do tej pory, przeczyło jego słowom, ale czy na
pewno? Nie wiedziała, co powinna mu odpowiedzieć, więc milczała.
- Jeżeli potrzebujesz jeszcze kilku
dni, zrozumiem to. Będziesz jednak musiała wrócić do nauki. Jeżeli nie
zaczniesz mieć kontaktu z magią jak najszybciej, możesz już nigdy do niej nie
wrócić.
- A jeśli tego właśnie chcę?
- W takim wypadku pozostanie ci tylko
wrócić do domu. Możliwe, że niezależnie od twoich chęci, to nie byłby taki zły
pomysł. Tutaj wzdrygasz się za każdym razem, gdy ktoś piętro niżej rzuca zaklęcie.
- Chcesz się mnie po prostu pozbyć!
- Uspokój się w końcu! - Mężczyzna
uderzył pięścią w stół. - Nie jestem twoim wrogiem.
- Przyjacielem też nie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz