Dziękuję Rakshy za pomoc w nazwaniu NPC.
Do przeczytania w przyszłym tygodniu!
Gdy nadszedł ranek, Inarea bez słowa
zaczęła się pakować. Nie odpowiedziała Erathielowi na przywitanie, gdy siadała
do śniadania. Nie miała ochoty jeść. Na dobrą sprawę nie miała w tym momencie
ochoty na nic.
- Widzę, że spodobało ci się
złoszczenie na mnie.
Młoda elfka spojrzała na warlocka, ale
nie skomentowała jego zaczepki.
- Wynajmę ci wóz, który zawiezie cię
do domu. - Gdy Ina nadal nie odpowiadała, kontynuował. - Myślałem o tym, czy
cię nie zawieźć osobiście, ale nie mogę się z tobą pokazać w tej wiosce. Nie
chciałbym tam być kojarzony z tobą.
Adeptka magii poderwała się gwałtownie
na krześle i otworzyła usta, by coś powiedzieć. Zanim jednak wypowiedziała
pierwsze słowo, mężczyzna przemówił.
- Na pewno pamiętasz, jak udawałem, że
wypędzam demona? Ktoś może mnie pamiętać. To, że podjąłem się twojej edukacji,
może zostać przez wielu źle odebrane.
- Dla mnie to nie ma znaczenia -
wyszeptała.
- Jednak to, jak cię przedtem
traktowano…
- Dla twojej wiadomości - wycedziła
przez zęby - bo nigdy o to nie zapytałeś, po twoim - prychnęła - udawanym
rytuale nic się nie zmieniło.
Jej odpowiedź wyraźnie zaskoczyła
warlocka.
- Przecież udało ci się zdobyć
przyjaciół…
- Jednego. Miałam okazję go poznać
tylko dlatego, że postanowił nie słuchać się rodziców.
- Ja… nie wiedziałem.
- To mnie akurat nie dziwi. Zdążyłam
zauważyć, że nie zbierasz informacji na tematy, które cię nie obchodzą.
Na chwilę w pomieszczeniu zapanowała
cisza. Erathiel gotował się w środku, ale nie dał po sobie tego poznać.
- Źle na to patrzysz. Skoro jest tak,
jak mówisz, to odprowadzę cię.
- Nie. Możesz wynająć wóz. Nie
chciałabym w mojej wiosce być kojarzona z tobą.
Mistrz i uczennica rozstali się w
milczeniu. Zanim Ina odjechała, warlock wręczył jej list. Na kopercie było
napisane "odczytaj, jeśli pomyślisz o nauce". W pierwszej chwili
dziewczyna chciała podrzeć dar, ale powstrzymała złość i włożyła go do
kieszeni.
Erathiel obserwował wóz, dopóki nie
zniknął za zakrętem. Nie mógł przyznać przed Iną, że cieszył się z takiego
obrotu sprawy. Oczywiście nie podobała mu się rozmowa, po której rozstał się ze
swoja podopieczną, ale uzyskał upragniony skutek. Inarea zniknie na jakiś czas
z Silvermoon. Cokolwiek wydarzy się w jej domu i tak nie będzie aż tak dotkliwe,
co mogłoby się wydarzyć, gdyby dziewczyna pozostała w stolicy. Wolałby, żeby
nie było między nimi negatywnych emocji, ale był gotów zapłacić tę cenę.
Przynajmniej na razie, dopóki się wszystko nie uspokoi.
- Mistrzu Erathielu - żeński głos
wyrwał go z zamyślenia.
Mężczyzna zdał sobie sprawę, że od
dłuższego czasu wpatrywał się tępo w horyzont. Obrócił się i stanął oko w oko z
nieznaną elfką. Była niewiele niższa od niego i odziana w fioletowe szaty. Otaczała
ją rozproszona energia, co sugerowało, że nie zajmowała się magią zawodowo. Jej
włosy były rude i miała w spojrzeniu coś, przez co musiał się powstrzymać, by
nie dotknąć jej policzka. W środku wzdrygnął się na samą myśl o tym czynie.
- Słucham - odparł obojętnie. Niezbyt
go obchodziło, co ta kobieta może od niego chcieć, ale nie wypadało mu być
niegrzecznym.
- Książę polecił mi cię odnaleźć.
Oczekuje cię w pałacu - zawahała się przez chwilę - tak jak i pozostałych
członków rady. Wiesz może, mistrzu, gdzie znajdę arcykapłana Aw'alda?
- Aw'elda - poprawił rozmówczynię
odruchowo. - Jeżeli nie ma go w jego kwaterach, ani w świątyni, powinnaś
sprawdzić najbliższą tawernę.
Posłanka księcia spuściła głowę. W tym
momencie Erathiel zauważył, jak młoda i niedoświadczona była. Była tylko kilka
lat starsza od Iny.
- Sprawdź miejską karczmę - powiedział
łagodnie. - Dziękuję za informację, panienko… - urwał.
- Rheo. Wybacz me maniery, mistrzu.
Nazywam się Rhea Lightsong, córka Sorima Lightsonga, wiernego…
- Wiem, kim jest twój ojciec, Rheo -
przerwał jej bez emocji. - Dziękuję za wiadomość, niezwłocznie udam się do
pałacu.
Inarea Riverside, pierwsza tego imienia, znaleziona w burzy, gadająca z demonami, niepoparzona, uczennica Erathiela, królowa doprowadzania mistrza do pasji, władczyni wiecznego focha :D
OdpowiedzUsuń